Start
Erich von Daniken - W Krzyżowym Ogniu Pytań, PDF-y, Daniken
Erich von Daniken - Kosmiczne Miasta W Epoce Kamiennej, PDF-y, Daniken
Erich von Daeniken - Wszyscy jesteśmu dziećmi bogów, ezoteryka, wiedza tajemna, parasychologia(1)
Erich von Däniken - Wszyscy jesteśmy dziećmi Bogów, qazar, UFO i pozaziemskie cywilizacje
Erich von Daniken - Czy się myliłem... Nowe wspomnienia z przyszłości [Zlotopolsky], KSIĄŻKI
Erich von Däniken - Czy bogowie byli na Ziemi, qazar, UFO i pozaziemskie cywilizacje
Erich von Däniken - Podróż do Kiribati, qazar, UFO i pozaziemskie cywilizacje
Erich von Däniken - Wspomnienia z przyszłości, qazar, UFO i pozaziemskie cywilizacje
Erich von Däniken - Z powrotem do gwiazd, qazar, UFO i pozaziemskie cywilizacje
Erich von Däniken - Oczy Sfinksa, qazar, UFO i pozaziemskie cywilizacje
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wawa19wwa91.pev.pl

  • Erich FROMM Zapomniany język, Antropologia, antropologia kulturowa

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    Erich
    FROMM
    zapomniany język
    wstęp do rozumienia snów, baśni i mitów
    Wstępem opatrzył Krzysztof Teodor Toeplitz Przełożył Józef Marzęcki
    PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY
    Tytuł oryginału
    THE FORGOTTEN LANGUAGE
    An Introduction to the Understanding of Dreams,
    Fairy Tales and Myths
    Okładkę i kartę tytułową projektował MACIEJ URBANIEC
    1
    Copyright 1951
    by Erich Fromm
    Sen, którego nie objaśniamy, jest jak list, którego nie czytamy.
    TALMUD
    Sen zdejmuje kostium okoliczności, obdarza nas bezlitosną wolnością, tak że każda chęć ponagla do
    czynu. Bystry człowiek tłumaczy swe sny mając na względzie samopoznanie; nie zajmują go jednak
    szczegóły, lecz charakter snu.
    EMERSON
    WSTĘP
    Propozycja Państwowego Instytutu Wydawniczego, abym napisał przedmowę do
    Zapomnianego języka
    Ericha Fromma,
    pracy z roku 1951, która ukazuje się właśnie w przekładzie polskim, stawia mnie w sytuacji niesłychanie kłopotliwej, a
    równocześnie niesłychanie ekscytującej. Kłopotliwej dlatego, że
    Zapomniany język,
    książka, której podtytuł głosi, iż jest to
    Wstęp do rozumienia snów, baśni oraz mitów,
    a który mógłby również brzmieć:
    Wstęp do problemów psychoanalizy,
    traktuje
    o dziedzinach, w które nigdy dotychczas nie zapuszczało się moje pióro i które stanowią wyspecjalizowaną gałąź wiedzy,
    posiadającą zastęp swoich badaczy i znawców. Skromność więc nakazywałaby odstąpienie przywileju, jakim jest
    wprowadzenie polskiego czytelnika do lektury tej książki, komuś bardziej niż ja kompetentnemu. Równocześnie jednak
    podniecająca część powierzonego mi zadania polega na tym, że zarówno sama postać Ericha Fromma, jak i temat jego
    książki dotykają tych węzłowych problemów kultury współczesnej, które nie mogą być obce nikomu, kto poświęca się
    myśleniu o współczesnej kulturze i społeczeństwie. Co więcej, są to sprawy, do których poruszenia rzadko nadarza się tak
    znakomita jak ta właśnie okazja.
    Postać Ericha Fromma nieobca jest polskiemu czytelnikowi. Spośród głównych jego prac poznał on już w przekładzie na
    nasz język
    Szkice z psychologii religii,
    poprzedzone świetnym szkicem Jana Strzeleckiego, a także dwie najgłośniejsze
    (obok może nie tłumaczonego na polski
    The Sane Society,
    1955) jego książki - klasyczną
    Ucieczkę od wolności
    i
    O sztuce
    miłości
    - wydaną w ramach tej samej co i
    Zapomniany język
    PlW-owskiej Biblioteki Myśli Współczesnej.
    Zwłaszcza
    Ucieczka od wolności,
    studium opublikowane po raz pierwszy w roku 1941, a następnie wielokrotnie
    wznawiane i tłumaczone na wiele języków, stanowi nie tylko bodaj najdoskonalsze dzieło Fromma, ale przede wszystkim
    rodzaj jego wizytówki intelektualnej. Jest to, w ogromnym skrócie, studium traktujące o tym szczególnym splocie
    społecznego kompleksu sado-masochistycznego, którego historycznym efektem stał się niemiecki faszyzm hitlerowski.
    Erich Fromm, równolatek naszego stulecia, pochodzący z frankfurckiej rodziny rabinackiej, należy do pokolenia, dla
    którego wybuch hitleryzmu w Niemczech stanowi najdonioślejsze, a zarazem najgłębsze doświadczenie życia, kształtujące
    jego cały późniejszy styl myślenia i odczuwania. Patrząc na dzieje kultury europejskiej pierwszej połowy XX wieku, można
    bez wielkiego nawet wysiłku wyodrębnić na ich tle ten wątek, który we wszystkich niemal dziedzinach życia duchowego
    naszej epoki zaznaczyła generacja niemieckich antyfaszystowskich intelektualistów i ludzi sztuki, którą można by na zwać
    także pokoleniem emigrantów. Byli to ludzie wy gnani z własnej ojczyzny przez pochód brunatnych koszul, wychowankowie
    kryzysu, pierwsza grupa społeczna, której dane było poznanie kruchości, iluzoryczności i nietrwałości złudzeń żywionych
    przez demokratyczną i liberalną Europę, pierwsi, którzy spojrzeli w twarz totalitarnej ciemności. Osobliwą tonację, jaką
    wniosło to pokolenie do myśli i sztuki europejskiej, odnajdziemy za równo w dramatycznych i gorzkich piosenkach Marleny
    Dietrich, jak w surrealistycznej grozie obrazów Maxa Ernsta, w powieści Remarque'a i w teatrze Bertolta Brechta.
    Filozoficzną i moralną sumę przemyśleń tego pokolenia złożył największy z nich wszystkich, Tomasz Mann, w
    Doktorze
    Faustusie.
    Pokłosiem tego doświadczenia jest także cała ogromna literatura historyczna, krytyczna, a również właśnie
    2
    socjologiczna i psychologiczna, do której zalicza się także, pośród wielu innych, dzieło Ericha Fromma, literatura usiłująca
    zdać sprawę z motorów, sił napędowych i prawidłowości, które po wołały do życia twór tak monstrualny, a zarazem tak jak
    wszystko, co historyczne, logicznie wypływający z przesłanek, jakim był faszyzm hitlerowski.
    Dla badaczy społecznych, a także dla wielkich pisarzy tego okresu było rzeczą jasną, że zjawisko tak masowe, tak
    głębokie i tak przecież sprzeczne z najbardziej fundamentalnymi zasadami tradycyjnej etyki społecznej, moralności
    chrześcijańskiej i klasycznej doktryny politycznej europejskiego liberalizmu, jakim był hitleryzm ze wszystkimi jego
    konsekwencjami, nie mogło wyłonić się jedynie jako rezultat nieszczęśliwego zbiegu okoliczności politycznych i
    historycznych - a więc porażki Niemiec w I wojnie światowej i traktatu wersalskiego, załamania się niemieckiej rewolucji
    socjalistycznej w roku 1918 i 1919, inflacji na rynku gospodarczym lub też błędów taktycznych, popełnionych w tym czasie
    przez niemiecką lewicę komunistyczną i socjaldemokratyczną. Nie negując tych czynników, stało się oczywiste, że
    odpowiedzi na historyczną zagadkę hitleryzmu szukać na leży także i głębiej, w podskórnych warstwach psychologii
    społecznej, a także w psychologii jednostkowej, na terenach podświadomości narodu niemieckiego, w głębokich złożach
    jego mitologii historycznej. Carl Jung, jeden z założycieli szkoły psychoanalitycznej, twórca teorii archetypów, wspomina w
    spisanych przez Richarda I. Evansa rozmowach z Ernestem Jonesem (R. I. Evans,
    Conversation with Carl Jung,
    Princeton
    1964), że już na kilka lat, nim Hitler owładnął państwem niemieckim, niepokoiły go pojawiające się coraz częściej w snach
    jego niemieckich pacjentów obsesyjne symbole lęku, de speracji, przemieszane z symbolami gwałtu i przemocy.
    Równocześnie zaś coraz wyraźniej - zwłaszcza z nowszych prac poświęconych psychologii hitleryzmu, wśród których
    Frommowska
    Ucieczka od wolności
    stanowi jedno z wcześniejszych odkryć - wyłania się również i druga strona, a więc
    czynnie aranżujący faszyzm. Przywódcy hitlerowscy, często nieświadomie, ale równie często z pełną premedytacją,
    odwoływali się do ukrytych głęboko mechanizmów psychologicznych, mitologii i symboli budzących pożądane reakcje tłumu,
    a w duszach odszukiwali instynkty, których ukrytego życia nie podejrzewał nawet w swojej osobowości niemiecki
    drobnomieszczanin czy lumpenproletariusz. Średniowieczna mroczna mitologia raubritterska, którą starał się przesycić
    stworzoną przez siebie kadrową organizację SS Himmler, brązowy kolor koszul SA, nawiązujący do barwy germańskiego
    niedźwiedzia, splot sadyzmu i masochizmu, który Fromm trafnie odczytał w pismach składających się na wychowawczy
    program samego Hitlera - oto tylko niektóre, pierwsze z brzegu przykłady pokazujące, w jakich to również regionach toczyła
    się brzemienna w skutki walka o opętanie duszy narodu niemieckiego i popchnięcie go na drogę zbrodni i katastrofy.
    Głębokie, sięgające XVIII i XIX wieku przesłanki hitleryzmu, pojawiające się zwłaszcza pod postacią “volkizmu", wiary w
    zdrowie moralne ludu wiejskiego, przeciwstawianego miejskiej zarazie, opisał znakomicie Mosse w swoim
    Kryzysie ideologii
    niemieckiej.
    Dla ludzi formacji Ericha Fromma te doświadczenia i przemyślenia odegrały zasadniczą rolę w ukierunkowaniu ich
    zainteresowań, pasji badawczych i postaw moralnych. Oczywiście byłoby nonsensem twierdzenie, że to faszyzm uczynił
    Fromma psychoanalitykiem. Znajdował się on już znacznie wcześniej, od samych początków swej kariery naukowej, w kręgu
    myśli i pojęć ukształtowanych przez Zygmunta Freuda. Wydaje się jednak faktem do udowodnienia, że to właśnie reakcja na
    psychologiczne doświadczenia faszyzmu doprowadziła do znacznej popularyzacji psychoanalizy, zwłaszcza w świecie
    zachodnim, a także do rozszerzenia jej zakresu z dziedziny psychologii indywidualnej, jednostkowej, w rejony psychologii
    społecznej, zbiorowej, której dotyczą główne prace Ericha Fromma. Jest również pewne, że doświadczenia niemieckie z lat
    kryzysu i faszyzmu wzbogaciły myślenie autora
    Zapomnianego języka
    o motywy, które odróżniają postawę Fromma zarówno
    od klasycznej doktryny Freuda, jak i modyfikują teorię głównych dysydentów freudyzmu, uczniów wiedeńskiego odkrywcy, a
    więc Junga i Adlera.
    Te różnice zaznaczają się w poważnej mierze właśnie w materiale, którym operuje niniejsza książka -
    Zapomniany język
    -
    a więc w dziedzinie teorii i interpretacji snów i mitów. Fromm we wstępie do jednej z nowszych swoich prac, zatytułowanej
    The Heart oj Man, Its Genius for Good and Evil,
    pisze, że nie czuje się usatysfakcjonowany, gdy zalicza się go do “nowej"
    3
    szkoły psychoanalitycznej, nawet wówczas gdy określa się ją jako “szkołę kulturową" lub “humanistyczną". Podkreśla, że
    “wiele z tych nowych szkół, wprawdzie rozwijając pewne wartościowe szczegóły, zagubiło równocześnie sporo
    najważniejszych odkryć Freuda". Gdzie indziej jednak daje ostrą, niekiedy wręcz zjadliwą charakterystykę historycznych
    ograniczeń myślenia Freuda, pisząc m. in.:
    “Na zapatrywania Freuda w pewnej mierze wpływa atmosfera dziewiętnastego wieku, zyskały zaś one popularność na
    skutek dominujących nastrojów panujących po pierwszej wojnie światowej. Pewne czynniki, które wywarły wpływ zarówno na
    ogólnie przyjęte poglądy, jak też i na teorie Freuda, były przede wszystkim reakcją na surowe obyczaje epoki wiktoriańskiej.
    Drugim czynnikiem determinującym teorie Freuda była panująca wówczas koncepcja człowieka, wynikająca ze struktury
    kapitalizmu. Aby udowodnić, że kapitalizm odpowiada naturalnym ludzkim potrzebom, należało wykazać, że człowiek z
    samej swej natury dąży do współzawodnictwa i że cechuje go wrogość w stosunku do innych ludzi. Podczas gdy ekonomiści
    udowadniali tę tezę, nazywając to nienasyconym pragnieniem ekonomicznego zysku, a darwiniści określali jako biologiczne
    prawo przetrwania jednostek najlepiej przystosowanych, Freud doszedł do tego samego wniosku zakładając, że mężczyzną
    kieruje bezgraniczne pożądanie wszystkich kobiet i że jedynie nacisk społeczeństwa powstrzymuje go od zaspokajania tych
    pragnień. W efekcie mężczyźni siłą rzeczy są o siebie zazdrośni, a ta wzajemna zazdrość i rywalizacja miałyby się
    utrzymywać nawet wówczas, gdyby znikły wszystkie społeczne i ekonomiczne jej przyczyny." (O
    sztuce miłości,
    s. 104.)
    Zestawienie Freuda, człowieka, którego odkrycia były jednym z najbardziej drastycznych skandali intelektualnych i
    moralnych epoki, z tendencyjnymi apologetami liberalnego kapitalizmu brzmi tu jak ponury żart. Równocześnie jednak
    polemika ta stanowi niezmiernie typowy przykład kierunku, w którym poszły - każda swoją drogą - poszczególne szkoły
    psychoanalityczne wyrosłe z freudyzmu. Wspólnym wyznacznikiem tej ewolucji wydaje się
    być odrzucanie - przy użyciu roz-
    maitych argumentów - monokauzalnego, opartego wyłącznie na popędzie płciowym, radykalizmu, z jakim Freud podchodził
    do zjawisk psychicznych, w tym również do interpretacji podświadomości człowieka, ujawniającej się w marzeniu sennym.
    Dla Freuda kluczem do powikłań psychicznych człowieka jest nieodmiennie zahamowanie jego pragnień seksualnych,
    stłumionych i zepchniętych we wstydliwe regiony podświadomości przez wychowanie, rodzinę, społeczeństwo, ojczyznę,
    państwo. U podstaw jego teorii człowieka leży amoralne dziecko, noworodek, będący zarazem niepohamowanym
    erotomanem, poszukującym rozkoszy najpierw w Ciele matki (faza oralna), potem w ciele własnym (faza analna), wreszcie w
    doznaniach genitalnych. Dojrzałe życie psychiczne człowieka, a więc zarówno to, co jest w tym życiu neurozą i skrzywie-
    niem, jak i to, co uchodzi za chlubę naszego gatunku - to znaczy kultura, sztuka, filozofia, praca produktywna - jest efektem
    gwałtu, jaki zarówno społeczeństwo, jak i my sami zadajemy swojej pierwotnej naturze. Neuroza jest rezultatem stłumienia
    pierwotnego instynktu płciowego, twórczość - wynikiem jego sublimacji ku zastępczym “celom wyższym". Kultura rodzi się z
    bólu, jest imaginacyjnym poszukiwaniem utraconej wolności i utraconej rozkoszy. Człowiek staje się tym, czym jest,
    podejmując dramatyczny wysiłek zniszczenia w sobie swojej własnej natury: seksualnego, żarłocznego zwierzęcia.
    Ten radykalizm Freuda, jego absolutyzacja libido, dążenia do rozkoszy, przy równoczesnym lekceważeniu czynników
    innych - np. aspiracji społecznych czy kulturowych, które Freud umieszcza z reguły po stronie sił hamujących i
    ograniczających osobowość - stanowi zarówno o dramatyzmie, jak i o ograniczeniu jego doktryny. Te właśnie ograniczenia
    albo też ten jednoprzyczynowy radykalizm freudyzmu starali się złagodzić jego spadkobiercy, przed którymi to zabiegami
    sam Freud zresztą bronił się z uporem i zajadłością dogmatyka. Nie przypadkiem, w ostatnich zwłaszcza latach, dają się sły-
    szeć głosy, że autentyczna wielkość nauki Freuda, zasadzająca się właśnie na jej brutalnej jednostronności, została niejako
    rozmazana, zatuszowana i sfałszowana przez liczne szkoły psychoanalityczne, karmiące się odkryciami wiedeńskiego
    uczonego. Do nich - że poprzestanę jedynie na modyfikacjach dziś już klasycznych - należy doktryna Junga, uzupełniając
    freudowskie pojęcie podświadomości jednostkowej kategorią podświadomości zbiorowej, przechowującej nie tylko
    nieuświadomione, ale także często wręcz nie znane przez jednostkę zbiorowe mity i wyobrażenia symboliczne, zdolne ujaw-
    4
    niać się w marzeniach sennych
    Do głównych modyfikacji wprowadzonych do systemu psychoanalizy stworzonego przez
    Freuda należy także koncepcja Adlera, w myśl której podstawą działania psychicznego nie jest popęd płciowy, ale “wola
    mocy", a źródłem stanów neurotycznych nie jest zahamowany i stłumiony popęd płciowy, lecz kompleks niższości,
    wynikający z nie zrealizowanego “planu życia", to znaczy nieprzymierności aspiracji do osiągnięć i wynikającego stąd stanu
    frustracji. Jak widać, obie te doktryny odchodzą od Freudowskiego absolutyzowania libido, poszukując wyjaśnienia naszych
    powikłań psychicznych i naszych snów - które donoszą nam o tym w języku symbolicznym - w warstwach historii kultury, do
    której przynależymy, lub w społeczeństwie, w którym żyjemy.
    Spośród wielkich nazwisk psychoanalizy Erich Fromm jest tym, który poszedł najdalej w stronę społecznej motywacji zjawisk
    podświadomości. Wpłynął na to, jak się zdaje, zarówno zaznaczony na wstępie osobliwy charakter jego doświadczenia
    życiowego, jak również fakt, że w pracach swoich jest on bardziej teoretykiem niż praktykiem bezpośrednio związanym z
    działalnością kliniczną. Działa tu także pewien niewątpliwy odcień moralizatorskiego pragmatyzmu, który zaznaczył się w je-
    go pismach, zwłaszcza powstałych już na emigracji, w Stanach Zjednoczonych. Zarówno bowiem
    O sztuce miłości,
    jak
    The
    Heart oj Man
    czy też nie znana u nas praca
    Man for Himself
    zawierają w sobie pewien widoczny rys dydaktyzmu, to znaczy
    dążenia, aby prace te nie tylko stanowiły beznamiętny sondaż głębin duszy ludzkiej, ale także aby zdołały służyć pomocą w
    życiu praktycznym, to znaczy w życiu społecznym. Typowy pod tym względem jest styl książki O
    sztuce miłości,
    gdzie autor
    nie tylko analizuje, czym jest uczucie miłości, ale udziela także praktycznych wskazówek, jak kochać lub też jak
    wypracowywać w sobie predyspozycje psychiczne, umożliwiające przeżycie miłości. Owo nastawienie dydaktyczno-
    praktyczne przez wielu uznawane jest - nie bez pewnej słuszności - za najpoważniejsze odstępstwo Fromma od rygorów
    psychoanalizy, a nawet często od rygorów nauki, na rzecz czegoś,
    Zo
    jeden z komentatorów określił jako “psychoanalityczny
    salon kosmetyczny", a więc instytucja nie tylko użytkowa, ale wręcz obliczona na szczególny typ dyletanckiej i zamiłowanej w
    badaniu swego wnętrza amerykańskiej klienteli. Tej dewiacji - być może - Fromm zawdzięcza swoją popularność, opłaconą
    jednak pewną powierzchownością tez.
    Zapomniany język
    należy do najbardziej klasycznych, w sensie tematyki psychoanalitycznej, prac Fromma. Autor stara się
    tu wyłożyć teorię i znaczenie marzeń sennych, baśni i mitów w oparciu o podstawowy repertuar pojęć psychoanalizy.
    Ujawnia on jednak przy tym pewne osobliwości swego rozumowania, pokrewne cechom, o których wspominałem
    dotychczas. Dotyczy to przede wszystkim odpowiedzi na zasadnicze pytanie, a mianowicie, czego to właściwie
    symbolicznym wyrazem czy też projekcją jest marzenie senne.
    Jak wiemy, na pytanie to Zygmunt Freud odpowiedział, że we śnie mówią przez nas, deformowane przez wewnętrzną
    cenzurę, nasze pragnienia i pożądania, będące przede wszystkim pożądaniami seksualnymi, a więc mówią przez nas głosy
    “niskie", które na jawie czy też w granicach świadomości ukrywa i spycha do psychicznego podziemia warstwa wstydu,
    uformowana przez wychowanie i otoczenie. U Junga odpowiedź ta brzmi zgoła inaczej. Uważa on, że zespołu symboli i figur
    użyczają naszym snom pradawne kultury, przekazy dawnych religii, doświadczenia stuleci drzemiące w naszej podświa-
    domości, coś w rodzaju nieświadomej pamięci. W tym systemie sen jest więc często rodzajem kompensacji,
    wprowadzającym element duchowy czy też religijny w jałową i pragmatyczną rzeczywistość życia świadomego; w tym sensie
    zresztą Jung traktuje niektóre przejawy neurozy jako sygnały w gruncie rzeczy pozytywne, domagające się przywrócenia
    równowagi między doświadczeniem praktycznym a wyższymi regionami ludzkiej egzystencji intelektualnej i moralnej. Sen
    Junga jest więc pradawny i wzniosły.
    Dla Fromma natomiast jest on wyrazem tego, co ukryte jest w człowieku, zarówno w najwyższych, jak i najniższych
    regionach jego podświadomości. Nie neguje on działania popędów niskich, ale także nie wyklucza pojawiania się -
    1 We wspomnianych
    Rozmowach z Ernestem Jonesem
    Jung mówi na przykład, że badając sny jednej ze swych pacjentek napotkał w
    nich symbole, których ani on, ani badana nie byli w stanie pojąć; dopiero później, studiując jej genealogią, wykrył, że miała ona w swojej
    rodzinie domieszkę, krwi hinduskiej, o czym nie wiedziała, a symbole, którymi operowała we śnie, dały się wyjaśnić na gruncie mitologii
    religijnych Półwyspu Indyjskiego.
    5
      [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaczytam.opx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Oto smutna prawda: cierpienie uszlachetnia. Design by SZABLONY.maniak.pl.