Start
Europejski Kodeks Dobrej Administracji, ▬ Studia Administracja Publiczna, Kodeksy
Erich von Daniken - W Krzyżowym Ogniu Pytań, PDF-y, Daniken
Erich von Daniken - Kosmiczne Miasta W Epoce Kamiennej, PDF-y, Daniken
Ergonomia - wykład VI, Studia, Ergonomia
Etyka zawodowa, studia, etyka
ETP wyklad 11 bledy i komparacja dalmierzy funkcjonowanie wybranych modulow operacyjnych dalmierzy, Studia, 2 rok, semestr 3, etp 1
ETP wyklad 10 dalmierze elektromagnetyczne dokladnosc pomiaru dalmierzami wplyw warunkow meteorologicznych, Studia, 2 rok, semestr 3, etp 1
Erich von Daeniken - Wszyscy jesteśmu dziećmi bogów, ezoteryka, wiedza tajemna, parasychologia(1)
Erich von Däniken - Wszyscy jesteśmy dziećmi Bogów, qazar, UFO i pozaziemskie cywilizacje
Erich von Daniken - Czy się myliłem... Nowe wspomnienia z przyszłości [Zlotopolsky], KSIĄŻKI
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl

  • Erich Fromm - Kryzys psychoanalizy(1), Studia

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    Erich Fromm
    Kryzys psychoanalizy
    Erich Fromm Kryzys psychoanalizy
    Wstęp
    Szkice składające się na tę książkę, pisane w
    odmiennych czasach, między rokiem 1932 a 1969,
    łączy wspólny wątek; wzajemne oddziaływanie
    czynników psychologicznych i społecznych.
    Postanowiłem opublikować wczesne pisma wydane
    pierwotnie po niemiecku, gdyż są do dzisiaj
    najpełniejszą, a zarazem najściślejszą prezentacją
    podstaw teoretycznych, na których oparłem późniejsze
    prace. Wydaje mi się, że te wczesne pisma są dzisiaj
    szczególnie aktualne, gdyż poruszają temat, który
    współcześnie budzi żywe dyskusje, zwłaszcza kiedy
    chodzi o wzajemne odniesienia teorii Marksa i Freuda,
    dyskusje - obawiam się - po trosze dyletanckie i
    mylące. Niewiele chciałbym zmienić w tych
    wczesnych pismach, może z wyjątkiem tego, że dzisiaj
    nie sięgałbym do Freudowskiej kategorii libido, co
    zresztą dla istoty wywodu nie ma większego
    znaczenia. Oparłem się pokusie dokonywania zmian,
    natomiast wskazałem w przypisach niezgodności
    między tym, co wynika z tekstów, a moimi obecnymi
    sądami; przeróbki polegają jedynie na skróceniu
    szkiców tam, gdzie wydawały mi się przydługie bądź
    tam, gdzie chodziło o drobiazgi dziś już mało
    zajmujące. Obszerny wstępny szkic, "Kryzys
    psychoanalizy", został napisany z myślą o tym zbiorze
    (podobnie Współczesność i matriarchat oraz Epilog).
    Poświęcony w zasadzie teorii i terapii
    psychoanalitycznej, jest próbą zbadania społecznych
    uwarunkowań psychoanalizy, podobnie jak następny,
    który dotyczy Freudowskiego modelu człowieka.
    Teksty powstawały z rozmaitych powodów, rozdziały
    różnią się więc stylem, a pewne twierdzenia
    powtarzają się. Można by tego uniknąć i skrócić
    szkice, niszcząc jednak ich formę. Przyjęty kształt -
    mam nadzieję - nie razi czytelnika, zwłaszcza że te
    powtarzające się tu i ówdzie sądy nie są identyczne -
    raz bowiem uwypuklają te, raz inne względy i dzięki
    temu lepiej objaśniają się nawzajem. Szkic "Kryzys
    psychoanalizy" jest rekapitulacją myśli rozwiniętych
    szerzej w większym i nie opublikowanym jeszcze
    studium roboczo nazwanym "Psychoanaliza
    humanistyczna", do którego powstania przyczyniło się
    stypendium badawcze Research Grant 5 ROIMNH
    13144-02, przyznane przez Narodowy Instytut
    Zdrowia Psychicznego przy U.S Public Health
    Service. Chciałbym wyrazić gorące podziękowania
    Josephowi Cunnenowi z domu wydawniczego Holt,
    Rinehardt i Winston za zrozumienie i daleko idącą
    pomoc podczas przygotowywania rękopisu do druku, a
    także dr. Jerome'owi Bramsowi za wsparcie, jakim
    były dyskusje o psychologii ego. E.F. Styczeń 1970 I.
    Kryzys psychoanalizy Współczesna psychoanaliza
    przeżywa kryzys, którego zewnętrznym objawem jest
    spadek liczby studentów wybierających staż w
    instytutach psychoanalitycznych, a także spadek liczby
    pacjentów szukających pomocy psychoanalityka. W
    ostatnich latach pojawiły się terapie konkurencyjne,
    ich twórcy utrzymują, że przynoszą one lepsze
    rezultaty w znacznie krótszym czasie za znacznie
    mniejsze pieniądze. Psychoanalityk - którego jeszcze
    przed dziesięcioma laty członkowie miejskiej klasy
    średniej uważali za wyrocznię, jeżeli chodzi o ich
    duchowe udręki - został teraz zepchnięty do
    defensywy przez konkurujących z nim
    psychoterapeutów i stracił monopol uzdrowiciela.
    Będzie nam łatwiej ocenić ów kryzys, gdy weźmiemy
    pod uwagę historię terapii psychoanalitycznej. Ponad
    pół wieku temu psychoanaliza stworzyła nową
    dziedzinę, a mówiąc językiem ekonomii - nowy rynek.
    Wcześniej psychiatra mógł się zaopiekować
    człowiekiem, kiedy człowiek ów był albo bardzo
    chory psychicznie, albo dotknięty objawami
    dojmującymi i degradującymi społecznie. Mniej
    dotkliwe kłopoty psychiczne uważano za domenę bądź
    duchownego, bądź lekarza domowego, w większości
    zaś wypadków oczekiwano, że z takimi trudnościami
    człowiek będzie się zmagał sam i - jeżeli trzeba -
    cierpiał bez skargi. Freud, rozpoczynając praktykę
    terapeutyczną, zajmował się pacjentami "chorymi" w
    tradycyjnym rozumieniu słowa: byli to ludzie
    cierpiący na skutek pogłębiających się objawów fobii,
    natręctw, histerii, aczkolwiek nie chorzy psychicznie.
    Potem metoda analityczna powoli zaczęła być
    stosowana wobec tych, których nawet nie uważano za
    "chorych". Ci "pacjenci" skarżyli się na niezdolność
    cieszenia się życiem, na nieszczęśliwe małżeństwa,
    niesprecyzowane lęki, bolesne poczucie osamotnienia,
    na kłopoty z produktywnością w pracy, etc. Te skargi,
    w przeciwieństwie do wcześniejszej praktyki, były
    teraz kwalifikowane jako "choroby", a miał im
    zaradzić nowy "opiekun" - psychoanalityk, którego
    zadaniem było przeciwdziałanie "trudnościom" nie
    wymagającym, jak dotąd sądzono, pomocy
    profesjonalisty. Ta przemiana, która nie dokonała się z
    dnia na dzień, w końcu stała się bardzo istotnym
    czynnikiem w życiu miejskiej klasy średniej,
    zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze
    niedawno uchodziło za "normalne", że osoba należąca
    do swego rodzaju subkultury miejskiej "ma swego
    psychoanalityka", a "kozetce" poświęcono mnóstwo
    czasu, jak niegdyś chodzeniu do kościoła czy świątyni.
    Nietrudno dostrzec powody nagłego rozkwitu
    psychoanalizy. W tym stuleciu, w "wieku lęku", jak w
    żadnym innym potęgowało się poczucie samotności i
    wyizolowania. Upadek religii, jałowość
    powierzchownie postrzeganej polityki, pojawienie się
    całkowicie wyobcowanego "człowieka
    zorganizowanego" - pozbawiły miejską klasę średnią
    zarówno układu odniesień, jak i poczucia
    bezpieczeństwa w bezsensownym świecie. Wprawdzie
    nieliczni znajdowali nowe układy odniesienia w
    surrealizmie, w skrajnościach politycznych albo w
    buddyzmie Zen, jednak rozczarowani liberałowie
    szukali przeważnie takiej filozofii, której wyznawanie
    nie wymagałoby zasadniczej zmiany zapatrywań, a
    tym samym nie spowodowałoby by stania się "innymi"
    niż przyjaciele i koledzy. Psychoanaliza zaspokajała tę
    potrzebę. Jeżeli nawet nie udawało się uśmierzyć
    dolegliwości, to przecież przynosiła ulgę możliwość
    mówienia do kogoś, kto cierpliwie słucha i lepiej czy
    gorzej potrafi współczuć. To, że psychoanalityk
    słuchał za pieniądze, było nieistotnym mankamentem,
    jeżeli w ogóle było mankamentem, bo właśnie fakt
    płacenia psychoanalitykowi dowodził, że do terapii
    należy odnosić się serio, że jest ona czymś, co się liczy
    i na co można stawiać. Poza tym prestiżowa pozycja
    psychoanalizy wiązała się z ekonomią: chodziło o
    luksusowy towar. Psychoanalitycy oferowali
    namiastkę religii, poglądów politycznych i filozofii.
    Freud rzekomo odkrył wszelkie sekrety życia:
    podświadomość, kompleks Edypa, powtarzalność
    doświadczeń dzieciństwa przenoszonych na
    teraźniejszość: dla człowieka, który to zrozumiał nie
    było już tajemnic ani wątpliwości. Stawał się
    członkiem swego rodzaju ezoterycznej sekty, której
    kapłanem jest psychoanalityk: ów człowiek, trawiąc
    czas na kozetce, nie czuł się już tak zdezorientowany
    ani samotny. * Fromm konsekwentnie używa terminu
    unconsciousness oraz pochodnych. także polscy
    psychoanalitycy "podświadomość" zastępują dzisiaj
    "nieświadomością". Jednak nazwa "podświadomość"
    solidnie zakorzeniła się w polszczyźnie i
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaczytam.opx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Oto smutna prawda: cierpienie uszlachetnia. Design by SZABLONY.maniak.pl.