Start
Erikson Steven - Malazańska Księga Poległych 04 - Dom łańcuchów 02 - Konwergencja, Malazańska Księga Poległych
estymacja danych z bad na poziomie pow dla lat 1995 2002, logistyka, szkoła, studia mat
Euro wspólna waluta europejska, PLIKI Z CHOMIKA, FINANSE MIĘDZYNARODOWE (Logistics6)
Ewidencja wyniku finansowego i jego rozliczania, CHOMIK, logistyka, FiR, zadania
Era zbliżenia 05 - Region węża - Cherryh Caroline Janice, 1, A tu dużo nowych ebooków
EWOLUCJA PRZEZ ŁAŃCUCHY I OKRĘGI, ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ►Wszystkie foldery przeniesione ze strony głównej, ►►Teozofia
etykietowanie-opon(1), Logistyka
Ethics of Professional Policing, POLICJA, PDFs
Essentials of Personality Disorders, Psychiatry, Personality disorders
Ewangelia Tomasza, ciekawe
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl

  • era-dynamicznych-lancuchow-dostaw, Logistyka

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    streszczenie książki „dynamiczne łańcuchy dostaw. Wartość firmy tworzą ludzie”.
    John Gattorna
    Era dynamicznych
    łańcuchów dostaw
    Kluczem do skutecznego zarządzania łańcuchami dostaw
    jest uświadomienie sobie, że siłą napędową żywych
    łańcuchów dostaw będących zrębem każdej irmy są ludzie.
    Artykuł dr. Johna gattorny, autora książki „dynamiczne
    łańcuchy dostaw. Wartość irmy tworzą ludzie”, wyjaśnia
    zasadę dynamicznego ułożenia liniowego, której treścią jest
    dopasowanie zmieniających się potrzeb i pragnień klienta do
    różnych strategii łańcuchów dostaw.
    Wkrótce
    polskie
    wydanie!
    mentacja pod kątem zachowań klienta
    jest koniecznością.
    Kiedy uda nam się zinterpretować ry-
    nek w ten sposób, wrócimy ścieżką za-
    chowań z powrotem do własnej irmy –
    a najlepsza wiadomość jest taka, że aby
    podzielić w 80% rynek, trzeba będzie
    tylko trzech lub czterech koniguracji
    łańcuchów dostaw. Z pozoru to format
    wielowymiarowy – może się wydawać
    skomplikowany, ale w istocie jest od-
    wrotnie – taki format stanowi znaczne
    uproszczenie działań, a zatem oznacza
    redukcję kosztów. Taka struktura leży
    u podstaw dynamiki we współczesnych
    łańcuchach dostaw i ożywia teoretycz-
    ną rozmowę na temat „elastyczności”
    i „zdolności adaptacyjnych”. Kilka irm
    o globalnym zasięgu, które przyjęły za-
    sady dynamicznego układu liniowego,
    już czerpie z tego korzyści.
    Wszyscy szukają Świętego Graala – sta-
    rają się odkryć, jak poprawić wyniki i-
    nansowe i operacyjne przedsiębiorstwa.
    Problem polega na tym, że szukają
    w złych miejscach. Sekret zaprojektowa-
    nia lepszego niż inne łańcucha dostaw
    polega na tym, by klientów ponownie
    poddać segmentacji wzdłuż linii zacho-
    wań zakupowych i zacząć cały proces
    od nowa, ale idąc od końca. Musimy
    ukształtować konkretne propozycje war-
    tości i zbudować im fundament w struk-
    turze irmy, w procesach, w technologii -
    używając innych cegiełek. To, co wiemy
    już od dłuższego czasu, ale co wypiera-
    liśmy, to fakt, że ostatecznym punktem
    odniesienia irmy są jej klienci. Mattias
    Holweg i Fritz Pil mówili o tym bardzo
    głośno promując budowanie strategii na
    zamówienie. Dokonała tego irma Dell.
    Dokonała tego też Nokia. A dlaczegóżby
    nie mieli tego dokonać inni? Wierzymy
    w budowanie takiego rzeczywistego
    skupienia na kliencie – ono bowiem jest
    najważniejsze w przełamaniu starych
    wzorców myślenia o łańcuchach dostaw.
    Nie powinniśmy obwiniać dyrektorów
    irm za to, że nie dość mocno podkreśla-
    ją rolę klientów, bo staromodny sposób
    Jedno jest pewne. Będziemy musieli
    radykalnie zmienić poglądy na projek-
    towanie i funkcjonowanie łańcuchów
    dostaw przedsiębiorstwa, jeżeli mamy
    się wyrwać z nawyków tradycyjnego
    myślenia i w przyszłości przejść na
    wyższy poziom operacyjny i inansowy.
    Nie ma wyboru – to jest konieczność.
    Krótko mówiąc, świat zmienił się w cią-
    gu ostatnich piętnastu lat tak gwałtow-
    nie, że metody konwencjonalne już nie
    wystarczają. Rynki są niepewne i wy-
    buchowe, a dawne założenia już się nie
    sprawdzają.
    Drogę naprzód widać wyraźnie. Musimy
    przestać się okłamywać i pogodzić się
    w końcu z tym, że to ludzie (i ich zacho-
    wania) są siłą napędową łańcuchów do-
    staw. Wszystko inne tylko przytrzymuje
    drzwi. A zatem zastanowienie się nad
    tym, jak projektować i pracować z łańcu-
    chami dostaw jutra, to konieczność. Trze-
    ba dokładnie zbadać obszary aktywności
    ludzkiej w typowym układzie łańcucha
    dostaw przedsiębiorstwa, bo przecież
    wszystkie irmy mają łańcuchy dostaw.
    Jeżeli uda nam się „ustawić w linii” trzy
    opisane wyżej komponenty łańcucha
    dostaw, osiągniemy znaczące przyspie-
    szenie jakościowe u podstaw dzięki po-
    prawie jakości usług i zadowolenia na
    obu krańcach łańcucha dostaw, a ponad-
    to obniżymy koszty usług dzięki popra-
    wie koniguracji wewnętrznej.
    Artykuł przedstawia, w jaki sposób to
    wszystko osiągnąć i bazuje na książce,
    a jeśli ktoś chce poznać szczegóły, bę-
    dzie musiał przeczytać ją od deski do
    deski.
    rozmowy klientów
    Stanowczo twierdzę, że w projektowa-
    niu i w pracy z łańcuchami dostaw
    ostatecznym punktem odniesienia
    są wyłącznie klienci. Aby przekuć
    tę retorykę na czyny, trzeba zacząć
    od ponownej segmentacji rynku,
    zgodnie z zasadami zachowań
    klienta. Oczywiście istnieje
    tysiąc innych technik, ale nie
    są one najważniejsze. Seg-
    Fot. Fotolia
    28
    Grudzień 2012 - Styczeń 2013 nr 6/2012 (73) / www.eurologistics.pl
     organizacji przedsiębiorstwa wcale im
    w tym nie pomaga. Sztywne, hierar-
    chiczne struktury oznaczają często bar-
    dzo fragmentaryczną wiedzę, dzielą na
    części odpowiedzialność, co prowadzi do
    posiadania ograniczonej ilości niewielu
    informacji o klientach, które rzadko tra-
    iają do osób siedzących na najważniej-
    szych stołkach. A co więcej, w większości
    irm przyjęto błędny sposób segmentacji
    klientów, który zasadniczo niczemu nie
    służy. Ta segmentacja posługuje się
    między innymi narzędziem ze standar-
    dowej klasyikacji przemysłowej (SIC),
    segmentującej wzdłuż sektorów i branż
    przemysłu, położenia geograiczne-
    go, rozmiaru, dochodu, dochodowości,
    punktów cenowych, charakterystyk pro-
    duktu i różnorodnych parametrów insty-
    tucjonalnych, wokół których mobilizuje
    się sprzedaż i operacje logistyczne. Tho-
    mas Davenport i jego współpracownicy
    mieli słuszność mówiąc, że: „…Firma
    potrzebuje czegoś więcej niż tylko da-
    nych z transakcji, by mieć głębszy wgląd
    w klienta”. Firmy, które odnoszą sukces,
    mówią jednym głosem, że trzeba rów-
    nież mieć wiedzę dotyczącą osoby, która
    stoi za tą transakcją. Lepiej zrozumiemy
    i przewidzimy zachowanie klienta przy-
    glądając się danym na temat jego za-
    chowań równolegle z danymi na temat
    transakcji. I rzeczywiście, tu jest esencja
    wiedzy na temat zarządzania – trzeba
    interesować się zachowaniami konsu-
    menckimi klienta. Niestety irmy zbyt
    mocno opierają się o dane z transakcji
    generowane przez systemy informatycz-
    ne, a luki w wiedzy o kliencie i jego za-
    chowaniu są ogromne. Coś powinno te
    luki w końcu wypełnić.
    kres naszej wyobraźni. Tutaj zaczyna się
    problem.
    Jedną z najwcześniejszych form seg-
    mentacji stosowaną przez irmy było
    klasyczne podejście pod hasłem „jeden
    rozmiar dla wszystkich”, ale to nie była
    segmentacja. Próba standaryzacji pro-
    duktów i usług zrodziła się z nietraionej
    chęci upraszczania procesów wewnętrz-
    nych po to, by było łatwiej nimi zarzą-
    dzać. Szkoda klientów, bo ustawienie
    liniowe nie znalazło się nawet w sferze
    uwagi menedżerów! Niemniej jednak
    klienci, którzy robili się coraz bardziej
    wybredni, wkrótce zmusili znane marki
    do poszukiwania rozwiązań bardziej do-
    pasowanych do preferencji kupujących.
    Niestety niektórzy dostawcy poszli za
    daleko w drugą stronę i wpadli w pułap-
    kę zbytniego zaangażowania się w po-
    trzeby klienta, tak że w rezultacie każdy
    klient był traktowany wyjątkowo. To zaś
    doprowadziło do kolejnych komplika-
    cji i jeszcze wyższych kosztów obsługi.
    W rzeczywistości kompromis (lub też
    rozwiązanie na 80%) jest gdzieś pośrod-
    ku – trzeba stworzyć trzy lub ewentual-
    nie cztery istotne segmenty behawioral-
    ne, a nie tylko jeden albo wiele.
    1. Musimy na nowo zinterpretować rynek i zro
    -
    zumieć, a następnie skodyikować to, co klienci
    (i konsumenci) mówią nam, kiedy idą kupować
    produkty i usługi.
    2. Na przeciwległym końcu łańcucha, to zna
    -
    czy po stronie dostawcy, musimy przeprowadzić
    podobną operację myślową i poszukać nowego
    spojrzenia na fundamentalny potencjał i na ocze
    -
    kiwania dostawców, od których kupujemy surow
    -
    ce, komponenty, podzespoły i opakowania. Trzeba
    poprawić poziom usług i zadowolenia i z tej strony
    łańcucha.
    3. W końcu zaś musimy dowiedzieć się czegoś
    więcej o wewnętrznym potencjale własnej irmy,
    którego żywym wyrazem są pracownicy, kierow
    -
    nictwo i dyrekcja.
    rynku. Podczas gdy w awangardzie irmy
    wciąż szuka się odpowiedzi na pytanie,
    jak jeszcze subtelniej nastawiać ucha na
    potrzeby klienta, niewiele uwagi zwraca
    się na to, jak to połączyć z działaniami za
    biurkiem.
    Mieszane łańcuchy dostaw
    to w niektórych przypadkach
    najlepsze rozwiązanie, ale
    trzeba je stosować z rozmysłem.
    Nazywamy je „hybrydowymi”
    łańcuchami dostaw
    Większość irm w końcu przyjmuje
    jakąś metodę segmentacji, która jest
    fundamentem projektowania i pracy
    z łańcuchami dostaw. Niestety w wielu
    przypadkach płaci się słono i dostaje się
    to, na co się zasłużyło! Mamy przeko-
    nujące dowody z wykonanych w ciągu
    ostatnich dwóch dziesięcioleci licznych
    projektów konsultacyjnych i badań na-
    ukowych, że jest tylko jedna „słuszna”
    droga prowadząca do grupowania klien-
    tów. Jedne z najbardziej przekonujących
    argumentów wspierających segmen-
    tację pod względem zachowań podają
    amerykańscy badacze strategii, Phil Nu-
    nes i Frank Cespedes, którzy twierdzą, że
    klienci „uciekli” od konwencjonalnych
    kanałów komunikacji. To z pewnością
    prawda. W takim razie musimy szukać
    lepszych sposobów na szybsze i sku-
    teczniejsze wyprzedzanie ewoluującego,
    uczącego się klienta. Badacze zidentyi-
    kowali cztery typy kupujących wykazu-
    jących pewne podobieństwo do „chocho-
    ła”, którego przedstawiam w książce.
    Tym niemniej pod pewnymi względami
    Nunes i Cespedes idą za daleko próbu-
    jąc opisać, do jakiego stopnia cztery ro-
    dzaje zachowań zakupowych różnią się
    od siebie na pięciu etapach typowego
    cyklu życiowego zakupów. Oczywiście,
    takie sytuacje mogą wystąpić w praktyce
    Musimy na nowo
    zinterpretować rynek
    i zrozumieć, a następnie
    skodyfikować to, co klienci
    (i konsumenci) mówią
    nam, kiedy idą kupować
    u nas produkty i usługi
    Menedżerowie działów marketingu
    i sprzedaży opracowali tysiące sposobów
    na podział swoich rynków i rozmieszcze-
    nie zasobów, a zwłaszcza sposobów na or-
    ganizację komórek sprzedażowych i dzia-
    łów wspierających funkcje logistyczne.
    Niewiele jednak uwagi poświęcili na to,
    jak to się odbije na operacjach w biuro-
    wych irmy, które nie mają nic wspólne-
    go ze sprzedażą. I rzeczywiście, widać
    coraz większy rozziew między tym, jak
    zajmujący się sprzedażą personel irmy
    postrzega klienta a informacjami, które
    przekazuje personelowi biurowemu swo-
    jej irmy nie mającemu styczności z ryn-
    kiem. Mówimy tu o fundamentalnej za-
    sadzie – każdy w przedsiębiorstwie, kto
    przyczynia się do obsługiwania klientów
    – czy to wprost, czy nie wprost – powi-
    nien mieć książkę otwartą na tej samej
    stronie. Pomimo postępu technologicz-
    nego nie doszliśmy jeszcze do podstawo-
    wego poziomu wspólnego pojmowania
    niejasności wokół
    segmentacji
    Segmentacja klientów oraz zróżnicowa-
    nie produktów to prawdopodobnie dwie
    najbardziej fundamentalne koncepcje
    marketingu. Zróżnicowanie produktów
    to pojęcie dosyć oczywiste, ale gdy za-
    czynamy mówić o segmentacji, poja-
    wia się wiele nieporozumień na temat
    tego, czym ona jest i jak się przekłada
    na konkretne operacje. Zasadniczo idea
    jest prosta – szukamy grupy klientów,
    którzy mają wspólne oczekiwania, tak
    byśmy mogli dopasować nasze strategie
    usług do wyjątkowych (lecz wspólnych)
    potrzeb. Każdy z segmentów musi być
    odrębny, dostępny i znaczący gospodar-
    czo. Podział rynku w oparciu o te wska-
    zówki ma tylko jedno ograniczenie – za-
    29
    www.eurologistics.pl / Grudzień 2012 - Styczeń 2013 nr 6/2012 (73)
     działania, jak i wyniki inansowe. Dyrek-
    torzy wielu irm widzieli tylko wysokie
    wzrosty, nadymające się jak balony zyski
    i odpowiednie do tego premie i wynagro-
    dzenia. Mieliśmy nadzieję, że wszystko
    zadziała, niezależnie od tego, czego by się
    nie tknąć. Pod tą fasadą czaiły się jednak
    zaczątki klęski. Prawdę mówiąc, niewiele
    albo zgoła niczego się nie nauczyliśmy
    o takim zarządzaniu irmami i łańcucha-
    mi dostaw, by utrzymać zyski na zadowa-
    lającym poziomie w burzliwych warun-
    kach rynkowych. Patrząc wstecz, można
    powiedzieć, że globalny kryzys inansowy
    z lat 2008-2009 był nieunikniony – to
    wypadek, który tylko czekał, żeby się wy-
    darzyć. Wzrosty, z których byliśmy tacy
    dumni, bo przynosiły takie bogactwo,
    były warunkiem niesprzyjającym rozwo-
    jowi narzędzi i technik, których tak bardzo
    nam teraz trzeba w tych nowych ciężkich
    czasach. Nadeszła pora zmienić sposób
    pracy i myślenia i przyjąć za dobrą mone-
    tę, że potrzebny jest nowy model przed-
    siębiorstwa, bo stary już się przeżył. Krót-
    ko mówiąc, przedsiębiorstwa w swoich
    zastanych i zastałych formatach chcą za
    wszelką cenę reagować na żądania klien-
    ta, który jest coraz bardziej wymagający.
    Wina leży po stronie nas samych, bo to
    my skonigurowaliśmy irmy tak, że wy-
    glądają tak, jak wyglądają. Podobnie jest
    z łańcuchami dostaw.
    Rysunek 1. Różne kombinacje hybrydowych łańcuchów dostaw
    Logistyka „sprzedaży”
    dostawcy
    Strona dostawcy
    Zespoły i ich skład
    Strona popytu
    Logistyka „zakupów”
    klienta
    Strategia pozyskiwania
    towarów i usług
    Strategia
    sprzedaży/dystrybucji
    P
    MF
    HR
    D
    D
    W pełni elastyczna
    W pełni elastyczna
    L
    F


    S
    MK
    I
    P
    P
    Innowacyjne
    Innowacyjne
    P
    MF
    HR
    Prężna
    Prężna
    P
    L
    F
    P


    a
    a
    S
    MK
    I
    Wymagający
    Wymagający
    P
    MF
    HR
    Szczupła
    Szczupła
    L
    F


    A
    A
    S
    MK
    I
    Wymagający
    Wymagający
    P
    Ciągłego uzupełniania
    Ciągłego uzupełniania
    MF
    HR
    I
    I
    L
    F


    a
    S
    MK
    a
    I
    Współpraca
    Współpraca
    Kultura
    – styl przywództwa
    Legenda:
    P = pozyskiwanie produktów i usług
    MF = produkcja
    L = logistyka
    S = sprzedaż
    MK = marketing
    F = finanse
    HR = zasoby ludzkie
    I = informatyka
    (i występują), ale podejście tych strate-
    gów wprowadza niepotrzebne komplika-
    cje i paradoksalnie utrudnia zastosowanie
    tej metody w praktyce. Każda bowiem
    metoda segmentacji powinna być przyja-
    zna dla użytkownika, a akurat ta nie jest.
    Zgadzamy się z poglądem, że „swobodne
    zachowanie klienta jest nieuniknione”,
    ale to wcale nie znaczy, że jest złe, albo że
    jest czymś, czemu powinniśmy się otwar-
    cie przeciwstawiać. Wręcz przeciwnie.
    Rozwiązanie polega na zaakceptowaniu
    faktu, że wyposażeni w wiedzę klienci
    zawsze znajdą sposób na dotarcie do pro-
    duktu i usługi, wybierając spośród coraz
    większej liczby dróg i kanałów, wśród któ-
    rych mogą szukać. Osiągamy rzeczywiste
    ustawienie liniowe, jeżeli klienci będą za-
    dowoleni. Niemniej jednak najpierw mu-
    simy znacznie pogłębić wiedzę o kulturze
    irmy, która pozostaje nie bez wpływu na
    wszystkich graczy powiązanych z kanała-
    mi i łańcuchami dostaw.
    Na razie omówiliśmy jedynie połowę pro-
    blemu. Jeżeli bowiem rzeczywiście zgod-
    nie z nowym duchem rozumienia rynku
    chcemy zacząć robić coś inaczej, musimy
    tak zmodyikować strukturę irmy, by była
    ustawiona w jednej linii z klientami i ich
    odmiennymi potrzebami. A to oznacza ko-
    nieczność wewnętrznego przekształcenia
    irmy i zbudowania subkultur, które będą
    lustrzanym odbiciem subkultur klientów
    wyrażających się określonymi zachowa-
    niami zakupowymi. Nie ma tu miejsca na
    analizę wszystkich narzędzi, które mamy
    do dyspozycji, ale możemy przyjrzeć się
    czemuś, co kreuje najpoważniejsze pro-
    blemy w irmach – ich organizacji.
    Projektowanie
    reaktywnej struktury
    firmy
    Ze wszystkich aspektów wewnętrznego
    potencjału organizacji sposób jej pracy
    jest chyba najważniejszy, oczywiście po
    przywództwie. Struktury, jakie budujemy
    dla ludzi pracujących w naszym przed-
    siębiorstwie, mają silny wpływ na jego
    potencjał do reagowania na rynek. Orga-
    nizacja większości obecnie działających
    przedsiębiorstw jest niedorozwinięta,
    w strukturach organizacyjnych są luki,
    nie ma spójności z coraz głośniejszymi
    żądaniami klientów i konsumentów.
    Będziemy szukać takiego kształtu przed-
    siębiorstwa, który pobudzi dynamikę
    w pracy ukierunkowanej na podzielone na
    segmenty współcześnie obszary klientów.
    Zaczniemy od najbardziej popularnych
    poglądów, a później krytycznie przejrzy-
    my sposoby organizacji przedsiębiorstw
    w dwóch ostatnich dziesięcioleciach.
    W końcu zaproponujemy drogę wiodącą
    ku przyszłości, która łączy mocne strony
    multidyscyplinarnych zespołów ludzkich
    ukierunkowanych na klienta, które są
    wpisane w strukturę organizacyjną przed-
    siębiorstwa, z ich reaktywnością.
    To prawda, że w ostatnich czterdziestu
    latach, a zwłaszcza w ostatnich dwóch de-
    kadach rozwoju zarówno irmy, jak i rzą-
    dy na całym świecie wpadły w pułapkę
    apatii, która ogarnęła zarówno ich sposób
    Patrząc z zewnątrz do
    wewnątrz
    Nigdy nie przestaje mnie zadziwiać,
    jak pozornie okrzepłe przedsiębiorstwa
    prowadzą interesy. Opracowują plany
    i wprowadzają w życie działania, które
    w bardzo niewielkim stopniu biorą pod
    uwagę oczekiwania i żądania klientów.
    Mówiąc brutalnie, wiele z tych przedsię-
    biorstw przez lata tylko zgadywało i jakoś
    im się udawało przetrwać. Teraz niestety
    przyszedł czas zmian. Pierwsze oblały eg-
    zamin wielkie banki, za nimi pójdą i inne
    przedsiębiorstwa działające w warunkach
    realnej gospodarki.
    Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, to
    powiedzmy to bardzo jasno – nie da się
    w niestabilnym środowisku na dłuższą
    metę skutecznie prowadzić interesów,
    jeżeli nie jest się blisko swoich klientów,
    a w niektórych przypadkach klientów lub
    użytkowników końcowych, których ci
    klienci obsługują. Wszystko zaczyna się
    od klienta i na kliencie kończy.
    W ciągu ostatnich dwudziestu lat, bada-
    jąc sytuację w terenie, opracowywałem
    i dopracowywałem model dynamicznego
    30
    Grudzień 2012 - Styczeń 2013 nr 6/2012 (73) / www.eurologistics.pl
     ustawienia liniowego opisywany w książ-
    ce. Jego czas wreszcie nadszedł. Podsu-
    mowując – jest to holistyczna koncepcja
    współpracy między dwoma przedsiębior-
    stwami, która zakłada segmentację rynku
    zgodnie z liniami zachowań, a następnie
    przewiduje łączenie tak podzielonych
    grup klientów z formułowanymi przez
    przedsiębiorstwo odpowiednimi propo-
    zycjami wartości ważnych dla tychże
    klientów. Ni mniej, ni więcej. Propozycje
    wartości musimy budować na odpowiada-
    jących przedsiębiorstwom subkulturach,
    które będą zdolne i chętne do wdrażania
    tych strategii na rynek, tak by spełniać
    oczekiwania klientów.
    Za działaniem musi stać zespół przywód-
    czy, który będzie rozumiał empatycznie
    własny rynek. Zespół musi opracować
    odpowiednie propozycje wartości lub
    strategie obsługi klientów i kształtować
    odpowiadające im subkultury wewnątrz
    przedsiębiorstwa. Dynamiczne ustawie-
    nie liniowe jest dzisiaj jednym z najistot-
    niejszych, wyłaniających się coraz wy-
    raźniej modeli prowadzenia działalności
    gospodarczej, które dotyczą łańcuchów
    dostaw wewnątrz irmy, bo przedsiębior-
    stwo to nic więcej, jak połączenie wszyst-
    kich biegnących przez nie łańcuchów
    dostaw, zarówno w dół, jak i w górę rzeki
    przedsiębiorstwa z wszystkimi innymi
    graczami rynkowymi.
    Prześledzenie tych zjawisk od strony ryn-
    ku, poprzez przedsiębiorstwo i do bazy
    dostawców, po czym prześledzenie ich
    z powrotem to działanie logiczne, lecz
    w praktyce rzadko podejmowane. Nic
    dziwnego, że widzimy wokół siebie tyle
    niedostatków lub przerostów w obsłu-
    dze klienta, co ma swoje konsekwencje
    albo w większych kosztach, albo w utra-
    cie potencjalnych zysków. W tych cięż-
    kich czasach nic nie daje niezamawianie
    świeżych gazet i niewykładanie mydła
    w łazienkach naszego biura. Skupmy się
    naprawdę poważnie na ponownym od-
    powiednim ustawieniu w jednej linii na-
    szego przedsiębiorstwa (i jego łańcuchów
    dostaw) z klientami, dostawcami i irma-
    mi zewnętrznymi, a przetrwamy wszyst-
    kie kryzysy.
    cyjny model działalności gospodarczej.
    W tej części skupiam się tylko na jed-
    nym aspekcie tego modelu – na struk-
    turze organizacyjnej, która jawi się jako
    czynnik kształtujący właściwe subkul-
    tury wewnątrz przedsiębiorstwa, dzięki
    którym można tworzyć proste ścieżki
    prowadzące do klientów.
    Odkryłem dzięki prowadzonym przez
    lata obserwacjom empirycznym, że na
    większości rynków występują nie wię-
    cej niż trzy lub cztery dominujące za-
    chowania zakupowe klientów i można
    to odkrycie poszerzyć, mówiąc o trzech
    lub czterech odpowiadających tym za-
    chowaniom koniguracjach łańcuchów.
    Nadałem nazwy tym koniguracjom –
    ciągłego uzupełniania, szczupłe, prężne
    i w pełni elastyczne. Istnieją oczywiście
    i inne warianty czterech wymienionych
    typów, ale nie występują tak powszech-
    nie.
    Te odrębne koniguracje wymagają rów-
    nie niepodobnych do siebie subkultur,
    które wypchną je na rynek, a jednym
    z najpoważniejszych czynników kształ-
    tujących właściwą subkulturę jest or-
    ganizacja przedsiębiorstwa. Dlaczego?
    Dlatego, że przedsiębiorstwo, aby było
    rzeczywiście efektywne i mogło usta-
    wiać się frontem do klienta, musi mieć
    materię organizacyjną, która mu to uła-
    twi. Czasy modelu organizacji przedsię-
    biorstwa, który pasował do wszystkich,
    są już za nami, tak jak i pasujący do
    wszystkich jeden produkt.
    sposób organizacji
    jako główny czynnik
    kształtowania kultury
    przedsiębiorstwa
    Wprowadzałem koncepcję dynamiczne-
    go ułożenia liniowego zgodnie z ocze-
    kiwaniami klienta i stwierdziłem, że
    będzie to najważniejszy, wręcz rewolu-
    31
    www.eurologistics.pl / Grudzień 2012 - Styczeń 2013 nr 6/2012 (73)
    W końcu wypada spojrzeć na drugą stro-
    nę równania, to znaczy na stronę dostaw.
    Tradycyjne metody szuladkowania do-
    stawców pod kątem wielkości wydat-
    ków i charakterystyki produktów też nie
    wystarczają, podobnie jak nie wystarcza
    konwencjonalne spojrzenie rynkowe na
    stronę popytu. Musimy przyjrzeć się na-
    szym dostawcom przez lupę behawiory-
    zmu i wybierać ich pod kątem wyznawa-
    nych przez nich wewnętrznych wartości
    i potencjału tak, by to, co robią, odzwier-
    ciedlało to, co my staramy się osiągnąć
    w pracy z klientami po stronie popytu.
    sze i bardziej fragmentaryczne, co na-
    raża irmę na większe koszty i ryzyko”.
    Z tych samych badań wynika również,
    że większość irm wciąż w decyzjach
    o zakupach surowców i usług bazuje
    na minimalnej cenie, a nie na bardziej
    wyrainowanej koncepcji „całkowitego
    kosztu posiadania”. W końcu zaś global-
    ny handel coraz bardziej przyczynia się
    do emisji gazów cieplarnianych, bo na
    pierwszy plan wybija się czynnik trans-
    portu, a przecież wszyscy na całym świe-
    cie próbujemy zredukować emisję dwu-
    tlenku węgla. Kto wie, może będziemy
    świadkami powrotu do pozyskiwania
    towarów i usług regionalnie i lokalnie,
    może właśnie to będzie rezultat rosnące-
    go niepokoju związanego ze zmianami
    klimatycznymi? Na podstawie własnej
    pracy i obserwacji widać dość wyraź-
    ny trend w kierunku segmentu klienta
    „współpracującego”, zaangażowanego
    w ochronę środowiska naturalnego,
    który wymaga od irm odpowiedzial-
    ności korporacyjnej. Ten subsegment
    na pewno będzie karał tych dostawców
    wzdłuż całego łańcucha dostaw, którzy
    nie podejmują zdecydowanych kroków
    zmierzających do redukcji emisji gazów
    cieplarnianych.
    W tej części rysuje się przed nami za-
    danie ponownego połączenia strony
    dostawy ze stroną popytu. Ktoś mógłby
    powiedzieć: „Przecież te dwie strony ni-
    gdy nie były połączone!” i miałby rację.
    Część problemu to właśnie brak łączno-
    ści. Trudno sobie wyobrazić, jak przed-
    siębiorstwo może skutecznie zamawiać
    surowce naturalne, komponenty, podze-
    społy, usługi pakowania i inne ważne
    cegiełki budulcowe, jeżeli nie ma gorą-
    cej linii z klientem. Taka sytuacja jed-
    nak trwa od pokoleń i niestety w wielu
    przedsiębiorstwach wciąż jeszcze poku-
    tują stare przyzwyczajenia.
    słuchając dostawców
    Tak, jak już powiedziano – aby zrozu-
    mieć dominujące zachowania zaku-
    powe klientów, musimy postępować
    bardzo podobnie po stronie dostawy,
    a to oznacza wsłuchiwanie się w głos
    naszych dostawców i rozmowę na ich
    warunkach, nie na naszych. To może
    zabrzmieć dziwnie, bo jak dotąd optu-
    jemy cały czas za klientem, ale to ko-
    nieczne odwrócenie punktu widzenia,
    jeśli chcemy osiągnąć prawdziwe usta-
    wienie liniowe.
    Dostawcy to ludzie i ten czynnik często
    się pomija w systemie napędzającym
    współczesne łańcuchy dostaw, poza
    tym są klienci przedsiębiorstwa i jego
    pracownicy. Zgodnie z tym, co pisze
    A. T. Kearney: „Firmy, które mają czas
    na słuchanie dostawców, zostaną na-
    grodzone czymś więcej niż czystymi
    oszczędnościami na kosztach. Takie
    rozmowy bardzo często generują nowe
    idee i koncepcje, określają, jak sposób
    pracy dostawcy wygląda na tle najlep-
    szych praktyk konkurencji, identyikują
    obszary i procesy najistotniejsze gospo-
    darczo. Krótko mówiąc, jesteśmy wszy-
    scy na dobrych pozycjach. Możemy
    sięgać po inicjatywy budujące potężne
    łańcuchy dostaw”.
    Jak jednak skategoryzować naszych
    dostawców? To kluczowa kwestia. Uwa-
    żam, że powinniśmy zacząć od podzia-
    łu na segmenty wzdłuż linii odzwier-
    ciedlającej ich zachowania.
    rozmowy z dostawcami
    i cztery generyczne
    łańcuchy dostaw po
    stronie dostawcy
    Równie istotne jest ponowne połącze-
    nie w łańcuchu dostaw przedsiębior-
    stwa strony dostawy ze stroną popytu.
    Jedno bez drugiego nie istnieje, chcemy
    uzyskać pełny pogląd na to, co się dzie-
    je wzdłuż naszych wielowymiarowych
    łańcuchów. Jesteśmy klientami strony
    dostawców, więc tym bardziej trzeba ich
    słuchać. Przede wszystkim dlatego, że
    słuchanie się opłaca!
    Nic dziwnego, okazuje się, że można się
    ustawić liniowo w stosunku do swojej
    bazy dostawców tak, jak ustawiamy się
    liniowo w stosunku do bazy klientów,
    a to oznacza, że możemy przełożyć wiele
    wniosków ze strony popytu wprost na
    stronę dostawy.
    Te dwie części łączą się w zbitkę propo-
    zycji organizacyjnych, które opisane są
    w książce. Są to kluczowe momenty łań-
    cucha dostaw przedsiębiorstwa.
    Jeśli to zrozumiemy, dostrzeżemy rów-
    nież możliwości przejścia „w przeciwną
    stronę” ścieżką łańcucha dostaw – ten
    temat zasługuje na więcej uwagi, zwa-
    żywszy na coraz większy niepokój kon-
    sumentów dotyczący środowiska.
    Raz jeszcze wracamy na teren pozyski-
    wania surowców, towarów i usług po
    stronie dostawcy, kiedy świat otrząsa się
    z kryzysu inansowego, a przedsiębior-
    cy szukają sposobów na to, by kryzys
    nie wpływał tak mocno na gospodarkę.
    Szczególnie często międzynarodowe
    korporacje sięgają w nowym tysiącleciu
    po globalne strategie pozyskiwania su-
    rowców, towarów i usług, nieznużenie
    szukając sposobów na niższe koszty pro-
    dukcji. Badania autorstwa M. Christo-
    phera i jego współpracowników z Cran-
    ield School of Management wskazują
    na to, że „łańcuchy dostaw stają się dłuż-
    Rysunek 2. 16 możliwych kombinacji hybrydowych łańcuchów dostaw
    łącznie z czterema głównymi typami generycznymi
    W pełni
    elastyczny
    W pełni
    elastyczny
    D
    D


    P
    P
    4
    14
    15
    11
    16
    a
    P
    P
    a

    Prężny
    Prężny

    3
    9
    8
    Strona popytu
    Strona podaży
    7
    12
    Szczupły
    2
    Szczupły


    A
    A
    6
    5
    10
    13
    1
    Ciągłego
    uzupełniania
    Ciągłego
    uzupełniania
    I
    I


    a
    a
    *Patrz również tekst opisu każdej z kombinacji
    32
    Grudzień 2012 - Styczeń 2013 nr 6/2012 (73) / www.eurologistics.pl
      [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaczytam.opx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Oto smutna prawda: cierpienie uszlachetnia. Design by SZABLONY.maniak.pl.