![]() |
|||||
![]() |
|||||
![]() |
|||||
Start Essential Mix - Hot Chip [29.12.2007], MUZYKA, !! ESSENTIAL MIX !! EverMetal Zine 03 (11.06.2007), ZINY O MUZYCE, EverMetal Zine EverMetal Zine 04 (24.12.2007), ZINY O MUZYCE, EverMetal Zine Etap wojewódzki 2006-2007 klucz, GEOGRAFIA, olimpiada woj. lubuskie Etap rejonowy 2006-2007 klucz, GEOGRAFIA, olimpiada woj. lubuskie Etap wojewódzki 2006-2007 arkusz, GEOGRAFIA, olimpiada woj. lubuskie Etap rejonowy 2006-2007 arkusz, GEOGRAFIA, olimpiada woj. lubuskie Etap rejonowy 2007-2008 arkusz, GEOGRAFIA, olimpiada woj. lubuskie Etap szkolny 2006-2007 klucz, GEOGRAFIA, olimpiada woj. podkarpackie Etap wojewódzki 2007-2008 arkusz, GEOGRAFIA, olimpiada woj. lubuskie |
Etienne Balibar - Filozofia Marksa (2007), Filozofia[ Pobierz całość w formacie PDF ]Etienne Balibar Filozofia Marksa przełożyli Andrzej Staroń Adam Ostolski Zbigniew Marcin Kowalewski biblioteka Le Monde diplomatique Instytut Wydawniczy Książka i Prasa Warszawa 2007 Tytuł oryginału: La philosophie de Marx Przekład: Andrzej Staroń, Adam Ostolski, Zbigniew Marcin Kowalewski Opracowanie graficzne: Ireneusz Fraczek 1/ Filozofia marksistowska czy filozofia Marksa? Książka ta, wydana w ramach programu wsparcia wydawniczego BOY-ŻELEŃSKI, korzysta z pomocy francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Wydziału Kultury Ambasady Francji w Polsce. Ogólną ideą przyświecającą tej książeczce jest zrozumienie i wyjaśnienie, dlaczego Marksa będzie czytało się jeszcze w XXI w., nie tylko jako pomnik przeszłości, ale również jako autora aktualnego ze względu na pytania, które zadaje filozo fii, i pojęcia, które jej proponuje. Ograniczając się do tego, co wydaje mi się najbardziej istotne, chciałbym ułatwić czytelni kowi orientację w pismach Marksa i wprowadzić go w debaty, jakie one wywołują. Chcę także bronić następującej, poniekąd paradoksalnej tezy: cokolwiek by się o tym myślało, prawda jest taka, że nie ma i nigdy nie będzie filozofii marksistowskiej, natomiast znaczenie Marksa dla filozofii jest dziś większe niż kiedykolwiek. Przede wszystkim należy porozumieć się, co oznaczało wyrażenie „filozofia marksistowska". Wyrażenie to mogło od nosić się do dwóch dość różnych rzeczy, które ortodoksyjna tradycja marksistowska, wypracowana w końcu XIX w., a po 1931 i 1945 r. zinstytucjonalizowana przez państwowe partie komunistyczne, uważała za nierozłączne: do „światopoglą du" ruchu socjalistycznego, opartego na idei historycznej roli klasy robotniczej, i do systemu przypisywanego Marksowi. Powiedzmy sobie od razu, że te dwie idee nie są ze sobą ści śle związane. Jak wiadomo, stworzono różne wyrażenia, które miały wyrażać ciągłość filozoficzną między dziełem Marksa a powołującym się na niego ruchem politycznym i społecznym; najsłynniejsze z nich to wyrażenie materializm dialektyczny; powstało ono dość późno, ale było zainspirowane sposobem, w jaki Engels czynił użytek z rozmaitych formuł Marksa. Byli Cet ouvrage, publie dans le cadre du programme d'aide d la publication BOY-ŻELEŃSKI, beneficie du soutien du Ministere des Affaires etrangeres francais et du Service de Cooperation et dAction Culturelle de l'Ambassade de France en Pologne. © fiditions La Decouverte 1993, 2001 © Instytut Wydawniczy Książka i Prasa 2007 ISBN 978-83-88353-17-8 Instytut Wydawniczy Książka i Prasa ul. Twarda 60 00-818 Warszawa tel. 022-624-17-27 5 też tacy, którzy twierdzili, że — prawdę mówiąc — u Marksa nie ma filozofii marksistowskiej i że powstała ona po fakcie, jako ogólniejsza i bardziej abstrakcyjna refleksja o sensie, za sadach, uniwersalnym wymiarze dzieła Marksa. Byli nawet tacy, którzy głosili, że dopiero trzeba ją stworzyć, sformuło wać w sposób systematyczny 1 . Podobnie, nigdy nie brakowało filologów czy umysłów krytycznych podkreślających dystans, który dzieli treść tekstów Marksa od treści pism jego „mar ksistowskich" kontynuatorów, i wykazujących, że istnienie filozofii Marksa wcale nie pociąga za sobą istnienia filozofii marksistowskiej, która stanowiłaby jej kontynuację. Debatę tę można przeciąć prosto i radykalnie. Wydarzenia kończące wielki cykl (1890-1990), podczas którego marksizm funkcjonował jako doktryna organizacyjna, nic nie wniosły do akt tej sprawy, ale w ich wyniku interesy, które kazały ją ig norować, przestały istnieć. W rzeczywistości nie ma filozofii marksistowskiej ani jako światopoglądu jakiegoś ruchu spo łecznego, ani jako doktryny czy systemu autora nazwiskiem Marks. Lecz, paradoksalnie, ten negatywny wniosek, zamiast anulować czy umniejszyć znaczenie Marksa dla filozofii, za pewnia mu o wiele większy wymiar. Uwalniając się od złu dzenia i szalbierstwa, zyskujemy cały świat teoretyczny. jącego wyrażenia „dialektyka materialistyczna"). Jak się zdaje, w 1887 r. wymyślił je Józef Dietzgen, ro- botnik-socjalista korespondujący z Marksem. Jednak to do Engelsa nawiązuje Lenin (patrz. Materializm a empiriokrytycyzm, 1908), opracowując trzy wątki przewodnie „materializmu dialektycznego": „materia- listyczne odwrócenie" dialektyki heglowskiej, histo- ryczność podporządkowanych walce klasowej zasad etycznych oraz zbieżność „praw ewolucji" w fizyce (Helmholtz), biologii (Darwin) i ekonomii politycznej (Marks). Tym samym Lenin zajął stanowisko pomię dzy marksizmem historystycznym (Labriola) a mar ksizmem deterministycznym, bliskim „socjaldarwini- zmowi" (Kautsky). Później, po rewolucji rosyjskiej, fi lozofię radziecką podzielił spór między „dialektykami" (Deborin) i „mechanistami" (Bucharin). Dyskusję uciął autorytarnie sekretarz generalny Stalin, dekretując w 1931 r. utożsamienie materializmu dialektycznego z marksizmem-leninizmem (patrz Renę Zapata, Luttes en URSS 1922-1931, Paryż, PUF 1983). Siedem lat później, w artykule pt. O materializmie dialektycznym i historycznym (1938) (Warszawa, KiW 1949), Stalin skodyfikował jego treść wyliczając prawa dialektyki i czyniąc z nich fundament dyscyplin szcze gółowych, a zwłaszcza nauki historii, oraz gwarancję ich apriorycznej zgodności ze „światopoglądem prole tariackim". System ten, nazywany w skrócie diamatem, zdominował całe życie intelektualne w krajach socja listycznych, a także, z większą czy mniejszą łatwością, w zachodnich partiach komunistycznych. Służył do ce mentowania ideologii partii-państwa i kontrolowania działalności uczonych (por. sprawę Łysenki, zanalizo waną przez Dominique'a Lecourta w Lyssenko, histo- ire reelle d'une science proletarienne, Paryż, Maspero 1976). Do tego monolitycznego obrazu należy jednak wprowadzić dwie poprawki. Po pierwsze, w artykule MATERIALIZM DIALEKTYCZNY W oficjalnej doktrynie partii komunistycznych, a tak że u niektórych z jej krytyków (patrz Henri Lefebvre, Le materialisme dialectiąue, Paryż, PUF 1940) wyra żenie „materializm dialektyczny" oznaczało filozofię. Nie występuje ono ani u Marksa (który mówił o swo jej „metodzie dialektycznej"), ani u Engelsa (używa- 1 Patrz G. Labica, „Marxisme" Encyclopaedia Universalis, suplement II, 1980 oraz artykuły „Marxisme" (G. Labica), „Materialisme dialectiąue" (P.Macherey) i „Crises du marxisme" (G.Bensussan), w: G. Labica, G. Bensussan (red.), Dictionnaire critiąue du marxisme, Paryż, Presses Universitaires de France (PUF) 1985. 6 7 „W sprawie sprzeczności" (1937) (Dzieła wybrane t. 2, Warszawa, KiW 1954) Mao Tse-tung zaproponował alternatywne ujęcie, odrzucając ideę „praw dialektyki" i kładąc nacisk na złożoność sprzeczności (myśl ta za inspirowała później Althussera, patrz „Contradiction et surdetermination", Pour Marx, 1965). Po drugie, co najmniej jedna szkoła uczyniła materializm dialek tyczny punktem wyjścia wartościowej epistemologii historycznej. Mam na myśli koncepcję Geymonata we Włoszech (patrz Andre Tosel, „Ludovico Geymonat ou la lutte pour un materialisme dialectiąue nouveau", Praxis. Vers une refondation en philosophie marxiste, Paryż, Messidor/Editions Sociales 1984). do której się odwołujemy, nadal zawiera w sobie ideę systemu. Po zerwaniu z pewną formą filozofii działalność teoretyczna nie zawiodła Marksa ku ujednoliconemu systemowi, ale ku co najmniej potencjalnej wielości doktryn, w których zagubi li się jego czytelnicy i następcy. Podobnie, nie doprowadziła ona do jednolitego dyskursu, ale do permanentnej oscylacji między dyskursem nie osiągającym poziomu filozofii a dys kursem wychodzącym poza filozofię. Mówiąc o dyskursie nie osiągającym poziomu filozofii mamy na myśli wypowiadanie propozycji w rodzaju „wniosków bez przesłanek", jak powie dzieliby Spinoza i Althusser. Na przykład ta słynna formuła z Osiemnastego brumaire'a Ludwika Bonaparte, którą m.in. Sartre uważał za podstawową tezę materializmu historycz nego: „Ludzie sami tworzą swoją historię, ale nie tworzą jej dowolnie, nie w wybranych przez siebie okolicznościach, lecz w takich, jakie już zastali, w okolicznościach danych i przeka zanych" 2 . Natomiast mówiąc o dyskursie wychodzącym poza filozofię mamy na myśli dyskurs, który pokazuje, że ona nie jest działalnością samodzielną, lecz określoną przez pozycję, którą zajmuje na polu konfliktów społecznych, a zwłaszcza walki klas. Filozofia i niefilozofia Tu czeka na nas nowa trudność. Myśl teoretyczna Marksa wielokrotnie prezentowała się nie jako filozofia, lecz jako alternatywa dla filozofii, niefilozofia, a nawet antyfilozofia. Być może była największą antyfilozofia epoki nowoczesnej. W oczach Marksa taka filozofia, jakiej nauczył się on w szkole tradycji prowadzącej od Platona do Hegla, nawet włączając do niej takich mniej czy bardziej dysydenckich materialistów, jak Epikur czy Feuerbach, była właśnie tylko indywidualnym przedsięwzięciem polegającym na interpretowaniu świata. W najlepszym razie pozostawiała go bez zmian, a w najgor szym mistyfikowała. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Marks, będąc tak bardzo przeciwny tradycyjnej formie dyskursu filozoficznego i użytkom, które z niego robiono, sam przeplatał swoje anali zy historyczno-społeczne i propozycje działań politycznych wypowiedziami filozoficznymi. Na ogół pozytywizm robił mu z tego powodu wymówki. Cały problem polega na tym, czy te wypowiedzi tworzą spójną całość. Zgodnie z moją hi potezą, wcale tak nie jest, przynajmniej jeśli idea spójności, Jednak, powtórzmy, te sprzeczności i wahania wcale nie sta nowią o słabości Marksa. Podają one w wątpliwość samą istotę działalności filozoficznej: jej treść, styl lub metodę, jej funkcje intelektualno-polityczne. Tak było za czasów Marksa i zapewne jest tak i dziś. W rezultacie można przyjąć, że po Marksie filozo fia nie jest już taka, jak dawniej. Zdarzyło się coś nieodwracal nego, coś, co nie sposób porównać z pojawieniem się nowego filozoficznego punktu widzenia, ponieważ nie obliguje ono je dynie do zmiany idei lub metody, lecz do przeobrażenia samej praktyki filozofii. Oczywiście, nie tylko Marks wywołał w dzie jach takie skutki. Pozostając w ramach epoki nowożytnej, nale- 2 K. Marks, Osiemnasty brumaire'a Ludwika Bonaparte, MED t. 8, s. 125 [MED to K. Marks i F. Engels, Dzieła, 39 tomów, Warszawa, KiW 1960- 1979]. Patrz J.-P. Sartre, „Qucstion de methodc" Critiąue de la raison dia lectiąue 1.1: Theorie des ensembles pratiąues, Paryż, Gallimard 1960. 8 9 ży wspomnieć przynajmniej o Freudzie, który dokonał rzeczy podobnej, chociaż w innej dziedzinie i w odmiennych celach. Jednak porównywalne przykłady są w gruncie rzeczy bardzo rzadkie. Dokonany przez Marksa przełom mógł być mniej lub bardziej jasno rozpoznawany, mógł być przyjmowany z mniej szym lub większym entuzjazmem, mógł nawet wzbudzać gwałtowny sprzeciw i zajadłe próby unieszkodliwienia, ale tym pewniej dręczył, tym głębiej wchłaniał i rozpracowywał cały współczesny dyskurs filozoficzny. Taka antyfilozofia, jaką w swoim czasie chciała być myśl Marksa, taka niefilozofia, jaką zapewne była z perspektywy ówczesnej praktyki, wytworzyła zatem skutek przeciwny do tego, o który jej chodziło. Nie tylko nie położyła kresu filozo fii, ale stworzyła w jej łonie stale otwartą kwestię, którą od tąd filozofia może żyć i która przyczynia się do jej odnowy. W gruncie rzeczy nie ma czegoś takiego, jak zawsze tożsama z sobą „filozofia wieczysta" W filozofii zdarzają się nieodwra calne zwroty i progi. To właśnie stało się z Marksem — prze niósł on filozofię z jednego miejsca w inne, przemieścił jej kwestie i cele. Można zaakceptować tę zmianę albo walczyć z nią, ale jest ona na tyle potężna, że nie można jej po prostu zignorować. Dlatego możemy wreszcie powrócić do Marksa i — nic mu nie odejmując ani go nie zdradzając — czytać jako filozofa. Gdzie wobec tego szukać owych filozofii Marksa? Po tym, co wcześniej powiedziałem, odpowiedź nie pozostawia żad nych wątpliwości: tylko w otwartej całości jego pism. Nie dzielą się one na „pisma filozoficzne" i „historyczne" czy „eko nomiczne" Wprowadzanie takiego podziału byłoby wręcz najpewniejszym sposobem niezrozumienia krytycznego sto sunku Marksa do całej tradycji filozoficznej i rewolucyjnego wpływu, który na nią wywarł. Nawet najbardziej techniczne wywody w Kapitale to także wywody, w których kategorie logiki i ontologii, wyobrażenia o jednostce i więzi społecznej wyrwano z tradycyjnych definicji i przemyślano na nowo pod kątem wymogów analizy historycznej. W nawet najbardziej okolicznościowych artykułach napisanych przy okazji rewo lucyjnych doświadczeń 1848 i 1871 r. lub będących głosami w wewnętrznych sporach I Międzynarodówki, Marks odwra ca tradycyjne stosunki między społeczeństwem a państwem i rozwija ideę radykalnej demokracji, naszkicowaną pier wotnie już w 1843 r. w krytycznych notatkach na marginesie heglowskich Zasad filozofii prawa. W nawet najbardziej po lemicznych pismach wymierzonych w Proudhona, Bakunina czy Lassalle'a widać rozstęp między teoretycznym schematem ewolucji gospodarki kapitalistycznej a rzeczywistą historią społeczeństwa burżuazyjnego; rozstęp ten zmusza Marksa do naszkicowania oryginalnej dialektyki, która wcale nie jest pro stym odwróceniem heglowskiej idei postępu ducha... W gruncie rzeczy całe dzieło Marksa jest przepojone pracą filozoficzną, a zarazem zajmuje konfrontacyjną postawę wo bec sposobu, w jaki tradycja izolowała, ograniczała filozofię (co zresztą było jedną z przyczyn jej idealizmu). To jednak pociąga za sobą pewną ostateczną anomalię, której Marks po niekąd doświadczył na własnej skórze. Cięcie i zerwania Bardziej niż inni, Marks pisał w koniunkturze. Taka stronni czość nie wykluczała ani heglowskiej „cierpliwości pojęcia" o której mówił Hegel, ani rygoru konsekwencji. Natomiast z całą pewnością nie dawała się pogodzić ze stabilnością wniosków. Marks to filozof wiecznego rozpoczynania, po zostawiający za sobą wiele placów budów... Treści jego my śli nie sposób oddzielić od jej przesunięć. Dlatego nie można studiować Marksa poprzez abstrakcyjną rekonstrukcję syste mu. Trzeba prześledzić jego ewolucję — wraz z zerwaniami i rozwidleniami. W ślad za Althusserem, w dyskusjach lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wiele miejsca zajmowała sprawa „zerwa nia" lub „cięcia", datowanego na 1845 r. Zbiegło się ono w cza- 10 11 [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
![]() |
|||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Oto smutna prawda: cierpienie uszlachetnia. Design by SZABLONY.maniak.pl. |
![]() |
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |